Witam,
Po jakże długiej nieobecności, w trakcie której przeżyłam wiele wypraw do wnętrza mojego wspaniałego umysłu.
Mniejsza – gdzieś generalnie muszę wyrzucić z siebie te wszystkie frustracje. Budzę się rano i już wiem, że to będzie kolejny zjebany dzień. Zawsze – zawsze jest coś co kompletnie wyprowadzi mnie z równowagi. Spowoduje, że największa błahostka zostanie w moim umyśle rozdmuchana do skali przeogromnej i to właśnie ją będę rozdrapywać cały dzień.
Czuję się jednak całkowicie usprawiedliwiona – wegetuję w takim popieprzonym kraju, że po prostu inaczej już nie potrafię. Co gorsza – wegetuję tutaj na własne życzenie.